-Jestem Jay-wyciągnąłem swą dłoń w stronę dziewczyny. Po chwili mogłem poczuć puszysty materiał dotykający moją skórę. Jej rękawiczki były nadzwyczaj miękkie i to też po części sprawiło, iż nie chciałem puszczać. Gdy tak długo się trzymaliśmy, rudowłosa chrząknęła w pięść co miało oznaczać, żebym wreszcie ją zostawił.
-Także, w czym mogę ci pomóc, Ellie?-spytałem, przerywając ciszę pomiędzy nami.
-Wiesz, dopiero się przeprowadziłam do domu obok i głupia ja, zapomniałam kawy, a bardzo by mi się przydała. Czuję się, jakbym miała zaraz walnąć na ten śnieg i zapaść w długi, zimowy sen-zachichotała uroczo. Co mogę o niej powiedzieć na sam początek? Okropnie gadatliwa, jednakże lubiłem takie dziewczyny. To mniej, więcej odróżniało ją od Aly. Ona jest bardziej zamyślona, czasami cicha jak Nathan, a jak już rozmawia z kimś to szybko zmienia temat. Ah no właśnie, o wilku mowa. Farbowana zaszła mnie od tyłu, oparła się łokciem na moim ramieniu i rzekła:
-Mamy gościa? To do ciebie Bird?-rudowłosej od razu zmienił się humor. Chyba pomyślała o tym, że Alya to moja sympatia, oj nie. Nie jest w moim typie, to bardziej partia dla Nath'a. Jest tylko moją przyjaciółką, nic więcej. Może i kocham ją, lecz po przyjacielsku.
-Chwilowego gościa-odpowiedziała, chociaż miałem ja to zrobić. Wyraz twarzy miała niezbyt dobry; na tyle, żeby zapoznać się z ludźmi, wziąć to co trzeba i odejść.
-Nie wejdziesz? Przecież chciałaś kawę, to może wypijesz ją u nas?-starałem się naprawić atmosferę panującą w tym momencie.
-Nie, nie chcę wam przeszkadzać, pójdę jednak do tego sklepu obok-pokazała kciukiem do tyłu i oddalała się prawie potykając o schodek. Nie chciałem jej odejścia; chciałem ją bliżej poznać. Chciałem poznać jej zalety, wady, po prostu charakter. Jeśli byłaby typem wielbiącym piwo to zaklepuję ją dziady jedne! Ehm, znaczy chłopaki. Blisko Aly pojawił się Nath. Ułożył głowę na jej barku mając małą nadzieję, że też pozna tą miłą osóbkę znajdującą się przed nami, której gałki znacząco się powiększyły po ujrzeniu młodziaka.
-I co? Skusisz się na tą kawę?-zastanawiała się długo, podrapała się po brodzie i kiedy wreszcie się namyśliła, odrzekła:
-W sumie...czemu nie?
*
-Czyli wy też się przenieśliście tutaj niedawno? W takim razie nie jestem sama-Ellie upiła trochę napoju z białej filiżanki i mlasnęła specjalnie po czym położyła ją na szklany stolik kawowy. Wszystkie troje oczu, czyli moje, szatyna i farbowanej skierowane były na El. Była jeszcze bardziej przyjazna niż przedtem. Cechowało ją duże poczucie humoru, uprzejmość i w dodatku przepadała za alkoholem. Zarobiła u mnie ogromnego plusa.
-Przeprowadziłaś się tu z kimś?-wypaliła Aly ukradkiem spoglądając na moją
postać. Jak tu takiej nie lubić, pomoże człowiekowi nawet w takiej sytuacji.
-Emm-nabrała powietrza, które szybko napełniło jej płuca, a potem je wypuściła i nieśmiało oznajmiła-tak, przyjechałam z...chłopakiem-po ostatnim słowie moje serce chciało rozsypać się na miliony drobnych kawałeczków. Ja już myślałem...Bird, najlepiej już nic nie myśl. Położyłem dłoń na klatce piersiowej. Wiedziałem o smutku, który ukazywała moja buzia. Sama piegowata to zauważyła tylko o tym głośno nie powiedziała. Strzepała niewidzialny pyłek ze swoich jeansów, poprawiła je i wycofywała się do wyjścia.
-Zbieram się. I tak się zasiedziałam. Dziękuję za gościnę i tą pyszną kawę, na dodatek w takim ślicznych kubku-rzekła skromnie przeczesując swoją grzywkę końcówkami palców. Kolejny raz mogłem ujrzeć ten przepiękny uśmiech. Jay, taka laska zawróciła w twojej głupiej łepetynie? Opanuj się, chłopie. Jest wiele innych, nowych i ładniejszych, które masz okazję spotkać. Tak biłem się ze samym sobą, nie dosłownie. Nath wstał i skierował się natychmiastowo do kuchni. Otworzył brunatną szafkę, z której wyjął słoik pełen brązowego proszku. Przekręcił wieczko zaciągając się jego wonią, zakręcił ponownie i podał Elisabeth.
-Proszę, na zapas-ujęła naczynie i podziękowała serdecznie. Siedziałem na swoim miejscu i patrzyłem jak wychodzi. Zabolało mnie to, nie powiem, że nie. Tak się nad sobą rozczulałem, a nie powinienem. Zakochałem się? Tak prędko? Podobno zakochać się można dopiero po 3 miesiącach, początkiem jest zauroczenie. Chyba zdecydowanie to drugie pasowało najlepiej. Aly zamknęła drzwi za rudowłosą, to samo zrobiła z powiekami i dłuższy czas tak stała. Odparła z rezygnacją:
-Przepraszam. Starałam się-zdawałem sobie sprawę o przemówieniu do mnie. Drugi raz usłyszałem przeprosiny płynące prosto od niej, a przecież nie miała za co przepraszać, prawda? Ruszyłem się z miejsca z wielką niechęcią i włożyłem ręce do kieszeni przechadzając się bez najmniejszego sensu po domu.
-Nie szkodzi-wypaliłem wreszcie podchodząc do kuchennego blatu. Wyrzuciłem z siebie jak na razie to, co zdarzyło się kilka minut temu-jestem głodny. To co, jacyś chętni na śniadanie?
-Śniadanie? A to nie lepszy obiad o tej porze?-z ust ciemnowłosej wydobył się gromki śmiech.
-A będzie jajecznica? I tosty?-szatyn z głodu oblizał wargi.
-Dla ciebie nawet gwiazdka z nieba-towarzystwo jakie mnie otaczało poprawiło mi nastrój i już miałem ochotę ponownie żyć pełnią życia.
-------------------------
Jaki nudny ten rozdział. Połowę pisałam na komputerze, a drugą połowę na tablecie i wyszło jak kurcze wyszło. Coś mi się wydaje, że jest za krótki, z resztą mogłam to napisać o wiele ładniej, ale nic. Łapcie taki o to rozdzialik. Dzisiaj brak muzyki. Niestety lub stety czasami tak będzie.
Przepraszam za wszelkie błędy i liczę na komentarze :)
-Przeprowadziłaś się tu z kimś?-wypaliła Aly ukradkiem spoglądając na moją
postać. Jak tu takiej nie lubić, pomoże człowiekowi nawet w takiej sytuacji.
-Emm-nabrała powietrza, które szybko napełniło jej płuca, a potem je wypuściła i nieśmiało oznajmiła-tak, przyjechałam z...chłopakiem-po ostatnim słowie moje serce chciało rozsypać się na miliony drobnych kawałeczków. Ja już myślałem...Bird, najlepiej już nic nie myśl. Położyłem dłoń na klatce piersiowej. Wiedziałem o smutku, który ukazywała moja buzia. Sama piegowata to zauważyła tylko o tym głośno nie powiedziała. Strzepała niewidzialny pyłek ze swoich jeansów, poprawiła je i wycofywała się do wyjścia.
-Zbieram się. I tak się zasiedziałam. Dziękuję za gościnę i tą pyszną kawę, na dodatek w takim ślicznych kubku-rzekła skromnie przeczesując swoją grzywkę końcówkami palców. Kolejny raz mogłem ujrzeć ten przepiękny uśmiech. Jay, taka laska zawróciła w twojej głupiej łepetynie? Opanuj się, chłopie. Jest wiele innych, nowych i ładniejszych, które masz okazję spotkać. Tak biłem się ze samym sobą, nie dosłownie. Nath wstał i skierował się natychmiastowo do kuchni. Otworzył brunatną szafkę, z której wyjął słoik pełen brązowego proszku. Przekręcił wieczko zaciągając się jego wonią, zakręcił ponownie i podał Elisabeth.
-Proszę, na zapas-ujęła naczynie i podziękowała serdecznie. Siedziałem na swoim miejscu i patrzyłem jak wychodzi. Zabolało mnie to, nie powiem, że nie. Tak się nad sobą rozczulałem, a nie powinienem. Zakochałem się? Tak prędko? Podobno zakochać się można dopiero po 3 miesiącach, początkiem jest zauroczenie. Chyba zdecydowanie to drugie pasowało najlepiej. Aly zamknęła drzwi za rudowłosą, to samo zrobiła z powiekami i dłuższy czas tak stała. Odparła z rezygnacją:
-Przepraszam. Starałam się-zdawałem sobie sprawę o przemówieniu do mnie. Drugi raz usłyszałem przeprosiny płynące prosto od niej, a przecież nie miała za co przepraszać, prawda? Ruszyłem się z miejsca z wielką niechęcią i włożyłem ręce do kieszeni przechadzając się bez najmniejszego sensu po domu.
-Nie szkodzi-wypaliłem wreszcie podchodząc do kuchennego blatu. Wyrzuciłem z siebie jak na razie to, co zdarzyło się kilka minut temu-jestem głodny. To co, jacyś chętni na śniadanie?
-Śniadanie? A to nie lepszy obiad o tej porze?-z ust ciemnowłosej wydobył się gromki śmiech.
-A będzie jajecznica? I tosty?-szatyn z głodu oblizał wargi.
-Dla ciebie nawet gwiazdka z nieba-towarzystwo jakie mnie otaczało poprawiło mi nastrój i już miałem ochotę ponownie żyć pełnią życia.
-------------------------
Jaki nudny ten rozdział. Połowę pisałam na komputerze, a drugą połowę na tablecie i wyszło jak kurcze wyszło. Coś mi się wydaje, że jest za krótki, z resztą mogłam to napisać o wiele ładniej, ale nic. Łapcie taki o to rozdzialik. Dzisiaj brak muzyki. Niestety lub stety czasami tak będzie.
Przepraszam za wszelkie błędy i liczę na komentarze :)