poniedziałek, 12 sierpnia 2013

3 rozdział "Na razie mogę tylko o tym pomarzyć"

Nie odpowiadało mi stanie w otwartych drzwiach, kiedy na zewnątrz było cholernie zimno, ale musiałam wysłuchać tego, czego ta blondyna chciała. Zanosiła się śmiechem, zaś ja patrzyłam na nią złowrogo.
-No co powiesz więcej, Montmogery?-spytała kpiąco po chwili układając swoje ręce na biodrach.
-Skąd wiesz, że ja tu mieszkam, ha?-próbowałam odpowiedzieć najbardziej wrednie jak umiałam, jednak nie wyszło mi to za dobrze. Usłyszałam kolejny rechot tej snobki. Tak bardzo sobie teraz współczułam.
-Ma się dobrego informatora-klasnęła radośnie rękami. Umiała wkurzyć człowieka, nawet taką błahą rzeczą. Ciekawi mnie kto udzielił jej takich informacji. Niby zna moją mamę i jeszcze bardziej Sykes'ów, aczkolwiek nie wiem czy powiedzieliby jej o tym. Wiele narzekałam i mówiłam im, jeśli chodzi o nią, ale nigdy nic nie wiadomo. Może tak naprawdę oni ją lubią? Nie widzą w niej, zadufanej w sobie, idiotce? Kto wie? Westchnęłam ciężko, przekręcając oczami, przy okazji głowę w innym kierunku i spostrzegłam chłopaka z brązową czupryną pokrytą białymi drobinkami; szedł jak gdyby nigdy nic. Za nim wlókł się lokowaty w swojej szarawej, zimowej czapce. Oboje w każdej ręce nieśli jakieś siatki. Gdy ten pierwszy miał już zamiar otwierać furtkę loczek coś do niego powiedział co spowodowało nagłe odejście od niej i wbicie wzroku we mnie. Jak zauważył Sharon stojącą obok od razu zrobił wielkie gałki kręcąc głową, żebym nic jej nie mówiła. Tak, dobrze wiedziałam, że nie chce z nią gadać; sama nie chciałam, jednakże byłam na to zdana. Zagryzłam dolną wargę z nerwów i myślałam co by tu zrobić, jak ją przegonić. To dopiero było trudne zadanie. Słuchałam jej męczących opowieści nawet nie wiem po jakiego grzyba i czasem spoglądałam na chłopaków, którzy próbowali jak najciszej przejść. Nagły kaszel astmatyka Nathan'a popsuł szyki. Blondyna odwróciła się i cała uradowana trzymając ręce jak typowa dziunia biegła w kozakach na szpilkach w stronę młodziaka, a on? Dusił się, więc pobiegłam czym prędzej do kuchni w poszukiwaniu leku. Na szczęście nie musiałam długo szukać, ponieważ stał na blacie kuchennym. W samych skarpetach nie zważając na śnieg, zimno i warunki jakie sprzyjały udałam się do nich. Rzuciłam mu to, czego potrzebował. Jay mnie skarcił i natychmiastowo wróciłam do domu, aby się nieco ogrzać. Nie miałam najmniejszej ochoty znowu opierać się o framugę i patrzeć jak ona przymila się do Nath'a. Co to, to nie.

Nathan

Ty tam na górze, dzięki. Dzięki ci za taką osobę jaką jest Aly. Pewnie bym się udusił na śmierć; nie żartuję. Tak bardzo chciałem uniknąć tej rozpuszczonej laski, ależ no oczywiście; muszę być astmatykiem i mieć atak w takim momencie. Blondynka rzuciła się na mnie wtulając mocno, zaś ja w lekkim szoku poklepałem ją po plecach nie wyrażając jakichś większych uczuć. Pokazałem ręką Jay'owi, żeby poszedł z zakupami do środka, a ten niezwłocznie to zrobił. Zostałem sam z nią na zimnie. Cóż, nie odpowiadało mi to za bardzo, lecz co miałem zrobić. Bardziej zastanawiałem się nad tym jak tutaj trafiła. Może...Aly? Nie Nathan, wyrzuć to sobie chłopie z głowy. To na pewno nie ona. Myślałem przez chwilę nad tym wszystkim, aż nie dopadł mnie dźwięk wydobyty z ust dziewczyny.
-Nath, dawno się nie widzieliśmy to może jakiś buziak na przywitanie?-spytała z udawanym smutkiem w głosie. Właśnie przypomniał mi się pierwszy całus, który skradłem, a raczej ona mi go skradła. Szczerze? Chciałbym, żeby to była Aly. Ile bym oddał za jej pewnie miękkie i delikatne usta, na razie mogę tylko o tym pomarzyć.
-Przecież cię przytuliłem, tak?-burknąłem pod nosem wkładając swoje zmarznięte ręce do kieszeni spodni. Wodziłem wzrokiem w poszukiwaniu osoby, która mogłaby mnie uratować z opresji, lecz na marne. Osiedle było puste. Jedynie my i kilka osób w oddali, nikogo więcej. Z nieba nagle zaczęły padać malutkie kuleczki śniegu. Nałożyłem kaptur na głowę, aby moje włosy znowu nie ucierpiały.
-Ale po tak długim okresie czasu mógłbyś się na coś więcej wysilić-wkurzona Sharon warknęła zaciskając mocno swe ręce w pięści.
-Tak naprawdę to czego chcesz-odwróciłem się w jej kierunku z całkiem poważną miną. Jej dłonie się gwałtownie rozluźniły. Przez moment nie mówiła nic tylko stała z rękami zaplecionymi na klatce piersiowej i wpatrywała się we mnie jak w obrazek. Na jej twarzy malował się grymas pełny zdumienia.
-A myślisz, że przyjechałam tu w jakiejś sprawie?-podniosła jedną brew przy czym uśmiechnęła się kąśliwie ukazując szereg białych zębów. Przytaknąłem pewny siebie.
-Może ja tylko chciałam cię odwiedzić? Dowiedziałam się o twojej zmianie zamieszkania? Nie pomyślałeś o tym?
-Ah no właśnie-skierowałem głowę na dół i powróciłem do poprzedniego stanu z uśmiechem na twarzy, który szybko znikł-mogę wiedzieć skąd o tym wiesz?
-Od twojej matki, a kogo by innego-zmierzwiłem swoje włosy co było oznaką zdenerwowania. Mama? Moja mama? Chyba muszę z nią poważnie porozmawiać. Przesunąłem dziewczynę na bok mając pełny dostęp do furtki. Szybko ją otworzyłem i pozostawiłem blondynkę ze samą sobą. Wiadome jednak to było, że pójdzie za mną. Przystanąłem na wycieraczce tyłem skierowany do niej po czym obróciłem się 180 stopni czekając na to co powie.
-Od tak mnie zostawisz?-jej oczy były zaszklone, a usta przypominały grubą kreskę. Pamiętam moją wczorajszą, krótką rozmowę z Alyą. Różnicę jaką dzieliły te dwie postacie w tej chwili były gałki oczne i sytuacja. Wyszczerzyłem się na przypomnienie o uroczej ciemnowłosej, która była gdzieś za tymi drewnianymi drzwiami obok mnie. Po prostu chwyciłem za klamkę i tak, zostawiłem ją. Ciepło dorwało moje ciało co wywołało przyjemność. Nawet nie zważyłem na pukanie po zamknięciu drzwi. Może i niektórzy uważaliby, że zachowałem się jak dupek, ale nie obchodzi mnie to. Miałem inne sprawy na głowie, które czekały na to, aby wreszcie się je załatwić. Krzyknąłem, żeby potwierdzić swoją obecność, zrzuciłem buty, szalik, powiesiłem kurtkę na kołku i skoczyłem na czarną sofę. Cały ucieszony rzekłem do zszokowanej, a zarazem złej brązowookiej siedzącej niedaleko:
-Znalazłem coś, co da nam szansę na lepszą przyszłość.
--------------------------------------
I jak? Z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy i za to, że znowu publikuję rozdział o tak późnej godzinie. Dzisiaj trochę dłuższy rozdzialik. Jutro mnie czeka dzień z pisaniem rozdziałów. Miałam dzisiaj taki mieć, ale ciągle mi ktoś przeszkadzał, twitcam Niall'a i inne rzeczy. Tak przy okazji, podoba wam się teledysk do We Own The Night? Dla mnie on jest nieziemski. Jedynie dziwi mnie ilość wyświetleń, powinno być ich o wiele więcej jak na tą chwilę. Przez ten teledysk przyszło trochę więcej weny. I tak mam jej już mnóstwo przez małą wycieczkę do Krakowa. To chyba dobrze, nie? :D
Do napisania! Liczę oczywiście na komentarze x
PS.: Dzisiaj znowu nie ma muzyczki, lecz obiecuję, że w następnym rozdziale będzie.

1 komentarz:

  1. A więc właśnie w tym momencie stwierdzam oficjalnie iż nie lubię tej całej Sharon czy jak ją tam zwie. Mogę się założyć, że ona coś będzie knuła!
    Na szczęście Nathan' owi nic nie jest. :)
    Oj tam, Aly nie będzie zła bo z pewnością Nathan ją udobrucha ^^
    No i znowu kończyć w takim momencie! No wykończysz mnie XD
    Rozdział cudowny i czekam na nexta :)
    Mi tam nie przeszkadzają takie późne godziny, bo chociaż mam co czytać! :D
    Teledysk do WOTN jest taki perfekcyjny, a chłopcy są tam tacy perfekcyjni *__* No i się rozmarzyłam XD
    No oczywiście że dobrze ^^
    Mówiąc szczerze ja i tak nie zwracam uwagi na muzykę bo mnie ona rozprasza i zazwyczaj nucę tekst piosenki, a nie czytam XD
    No cóż trochę się rozpisałam, a więc na zakończenie weny i do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń

Proszę, jeśli przeczytałeś/aś to pozostaw po sobie komentarz. Komentarze tak motywują do dalszego pisania. Dziękuję i całuję, Sue x