wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 1 "Przecież on...jest tylko moim przyjacielem"

http://www.youtube.com/watch?v=iv-adzI3LdA&autoplej=0&kolorek=37384D&typek=3 
("Don't you worry child"-Swedish House Mafia cover by Sam Tsui)

-Już? Mogę zobaczyć?-spytałam z niepokojem. Nie widziałam nic przez dobre 10 minut. Wszystko wina opaski. Do moich uszu dobiegało skrzypienie śniegu pod stopami, śmiech loczka i odgłos szarpnięcia metalowej klamki. Było zimno, normalnie jak na Syberii, znaczy się jak dla mnie. Może i przesadzam, ale ja tak nie lubię chłodu i zimy. Cały czas myślę nad tym, dlaczego Nathan z Jay'em kupili tak wcześnie dom w Londynie jak mogli to zrobić kilka miesięcy później. Może to taki spóźniony prezent na moje urodziny? W każdym razie nie mogłam się doczekać zamieszkania z chłopakami tylko, że ja jestem jedna, a ich jest dwóch. Nie wiadomo co mogą wymyślić. Nath niby jest rozsądny, aczkolwiek nawet i jego czasem może coś opętać. Martwi mnie jedynie mama i Nick. Wiem, że nie będą mieć lekko. W domu zawsze była kolejna para rąk do pomocy, a teraz? Cóż, ona sama mnie namawiała. Chciała, żebym zrobiła wreszcie ten krok do przodu, nie patrzyła ciągle w przeszłość. Jak mieszkałam w South Shields to czułam się nieswojo i źle. Wszystko przypominało mi ojca. Mimo, że przeprowadziłam się potem do Gloucester to i tak to powróciło. Nie był typem wspaniałego tatusia, który spędzał wolny czas ze swoją córką, jednakże ja i tak go kochałam. Kochałam i kocham go całym sercem. Na myśl o nim najchętniej rozpłakałabym się jak małe dziecko. Nie. Nie mogę. Nie teraz. Z moich myśli wyrwał mnie donośny głos szatyna. Wzdrygnęłam się i zrobiłam ze dwa kółka szukając położenia wydobytego dźwięku. Przypomnę, że nadal miałam na sobie opaskę.
-Poczekaj, nie kręć się-zarechotał zabawnie-rozplączę ci to-cóż, nie zaprzeczałam. Po chwili chłopak znalazł się przy mnie mocując się z guzłem. Nie szło mu to za dobrze, bo po kilku minutach usłyszałam cichy jęk bólu.
-Chyba ja muszę się za to zabrać-odparł Bird podchodząc bliżej-odsuń się idioto-po ściągnięciu ciemnej szmatki przed oczami miałam czarne plamki, więc musiałam kilka razy zamrugać. Przed sobą miałam widok czarnej furtki, ośnieżonych drzew, chodnika, ulicy, praktycznie wszystkiego. Zdawałam sobie sprawę, że byłam odwrócona tyłem do domu. Stałam pocierając swoje zmarznięte dłonie, głównie kostki i rozglądałam się na prawo i lewo. Jay odchrząknął powodując mój automatyczny obrót. Moje gałki stały się o wiele większe. Nathan pocieszne dziecko podszedł do mnie i przytulił tak, że nie chciał puścić. I jak tu takiego nie mieć dość. Wpatrywałam się w budynek jak zaczarowana. Ściany od zewnątrz zostały wykonane z czerwonych cegieł, po lewej stronie znajdowało się wielkie okno, a do drzwi wejściowych prowadziły malutkie schody pokryte puchem. Nieco wyżej umieszczony był balkon z kamienną balustradą. Typowy londyński dom.
-Hej Alya-loczek pstryknął palcami przed moimi oczami-jak ci się podoba?
-Jest nieziemski! Może wejdziemy wreszcie do środka? Chcę się ogrzać-klasnęłam przy tym przygryzając wnętrze policzka. Mój towarzysz skinął głową i poprosił Nath'a o klucze. Ten szybko wyciągnął je ze swojej tylnej kieszeni i rzucił co spowodowało ich upadek i głośny brzdęk. Westchnęłam głośno i ponagliłam przyjaciela. Otrzepałam buty ze śniegu na brunatnej wycieraczce z napisem "Witaj" i dopadła mnie fala ciepła. Gdy weszłam kolejny raz zaniemówiłam. Było tak skromnie, a tak pięknie. Kilka metrów od wejścia stały murowane schody.  Po mojej lewej stronie były wbite w ścianę metalowe kołki na kurtki, a po prawej szafka na buty i ogromne, wiszące lustro ze zdobioną ramą. Zawiesiłam mój beżowy płaszcz i zdjęłam brązowe, skórzane kozaki. Głębiej znajdowała się kuchnia z kilkoma drewnianymi szafkami i marmurowym blatem. Całość wyglądała jak kwadratowa literka C z jednym dłuższym bokiem, gdzie było miejsce na posiłki z trzema dużymi, metalowymi krzesłami obitymi pomarańczową skórą. Nie wiem jak to lepiej ująć. Oczywiście niedaleko była lodówka, zaś salon był jeszcze bardziej zaskakujący. Czarny fotel i w tym samym kolorze sofa, długi, szklany stolik kawowy, dywan w rozmaite wzory, telewizor a'la plazma, kilka roślin w doniczkach oraz fascynujące obrazy. Na ścianie, gdzie były schody można było znaleźć drzwi do schowka na miotły, mopy i inne rzeczy. Przyda się jak jeden z tych pacanów coś pobrudzi. Moją uwagę przykuł czarny fortepian koło lodówki. Natychmiastowo do niego podbiegłam, otworzyłam klapę i przejechałam palcami po białych klawiszach.
-To taki prezent ode mnie dla ciebie-szepnął szatyn do mojego ucha. Po moich plecach przeszły ciarki.
-Kurde, nie strasz mnie tak. Zawału bym dostała i co?-on natomiast położył ręce na brzuchu i śmiał się w niebo głosy-Ej no co w tym takiego śmiesznego?
-Szczerze? Śmieszy mnie to jak reagujesz na moje zajścia od tyłu-popatrzyłam na niego jak na debila po czym przetarłam jedno oko. W pewnym momencie dodał:
-Mam nadzieję, że czasem użyczysz mi tego cudownego cacka-zmierzwił włosy unosząc do góry swe grube, krzaczaste brwi oraz marszcząc czoło.
-Cóż-podeszłam do niego stojąc bokiem i zabawnie odwróciłam do niego głowę-chyba będę musiała- tym razem oboje brechatliśmy. Jego podusie pod oczkami i ten uśmiech po części sprawiał, że czułam taką lekkość i gilgotanie w brzuchu. Motylki? Wątpię. Przecież on...jest tylko moim przyjacielem. Poklepałam go po plecach i udałam się w stronę lokowatego, który przynosił po kolei pakunki z samochodu.
-Zostało kilka pudełek w bagażniku. Młody, kopsnij się po to-krzyknął do nadal stojącego przy pianinie, Nath'a. Przekręcił teatralnie oczami, zarzucił swojego puchacza na plecy, wziął kluczyki od samochodu i trzasnął drzwiami. Nie wiem czemu, ale dłuższy czas się na nie gapiłam. Widocznie coś mnie zaciekawiło, lecz sama nie wiedziałam co.
-Coś często "zastygasz" w jednej pozie, Aly-rzekł przyjaciel, który targał walizkę na pierwsze piętro. Nawet nie zauważyłam tego jak ją podnosi i wchodzi na schody. Co się ze mną dzieje. Aly, ogarnij się.
-Co? Co? Ah no racja-odpowiedziałam lekko skrępowana. Postanowiłam pomóc mu, więc wzięłam dwie torby i jedną siatkę z moimi pierdołami. Miałam słabość do aniołków, srołków, obrazeczków i innych głupot tego typu.
-Poczekaj Bird. We dwoje będzie lżej. Przy okazji zobaczę swój nowy pokój.

*
-Otwórz.
-Nie.
-No otwórz, Alya-bąknął stanowczo loczek-sama chciałaś go zobaczyć-trzymałam okrągłą gałkę swoją delikatną dłonią i cały czas się wahałam. Jay zadecydował. Odepchnął mnie i gwałtownie wszedł do pomieszczenia. Od razu przykuły mój wzrok błękitne ściany. Z wielkim trudem odważyłam się wejść. Przekroczyłam próg wnosząc swoje torby. Wydawało się być miło i przytulnie. Wielkie, dwuosobowe łóżko, nad nim wisiał obraz o motywach morskich, a koło niego stały dwie, wysokie lampy oraz małe szafki. Szafa była już zamontowana w ścianie. Minus tego pokoju był taki, że nie było i okna, i balkonu. Potem oglądnęliśmy resztę. Komu się trafiło najlepsze? No pewnie, Nathan'owi. Farciarz. Postanowiłam, iż pobędę przez chwilę na "jego terenie", więc oparłam się łokciami o balustradę patrząc na przechodzących ludzi lub przejeżdżających rowerzystów. Naciągnęłam rękawy czerwonego swetra na ręce. Robiło się chłodniej oraz ciemniej. Przyjechaliśmy po południu to nie dziwne. Zaprzątałam sobie głowę kolejnymi myślami. Jak tutaj będzie? Co mnie spotka? Czy mama z bratem dadzą sobie radę beze mnie? Odetchnęłam ciężko wypuszczając powietrze nosem dzięki czemu pojawił się kłębek białego dymu. Jak to w zimie. Nagle poczułam jak ktoś zakłada coś na moje ramiona.
-Przeziębisz się jeszcze-orzekł ochrypłym głosem. Zielono-niebieskooki oparł się tak samo jak ja tylko był nieco dalej. Swe tęczówki wbijał cały czas w jeden punkt, a jego grymas twarzy świadczył o tym, że jest czymś zaniepokojony.
-Nathan, co jest-spytałam przerywając niezręczną ciszę.
-Nic takiego-kłamał. Dobrze o tym wiem. Przecież jak człowiek mówi "Nic takiego" lub "Nic" to wiadomo, że coś jest na rzeczy. Nie jestem głupia.
-Lepiej mi powiedz, dlaczego stoisz tu sama, na takim mrozie i w dodatku na moim balkonie.
-No więc-zaczęłam zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią.
-No więc...
-Po prostu miałam ochotę się przewietrzyć i to wszystko-poruszyłam ramionami, zaś moje usta przypominały rulonik. W wyniku tego mogłam zobaczyć rząd jego białych zębów. Podszedł bliżej mnie i otoczył ramieniem. Staliśmy tak przez kilka minut, aż loczek nam nie przechodził.
-No, no gołąbeczki-chciałam go czymś walnąć, jednak nie miałam czym. Jedynie mogłam bejsbolówką, ale szkoda mi jej było-może pomoglibyście mi się rozpakować, a nie się miziacie tutaj. Na balkonie. W zimie-rzekł podkreślając ostatnie słowo. Pozostało mi tylko westchnąć i iść mu pomóc. Nath został na swoim miejscu. Zaczyna mnie on powoli martwić. Wcześniej taki nie był, od przyjazdu tutaj coś jest nie tak. Może to ma jakiś związek ze mną?
--------------------
Coś długi ten rozdział, nie uważacie? Ale czego się nie robi dla was. W dodatku wydaje mi się nudny jak flaki z olejem. W każdym razie o to jest. Postanowiłam, że będę dodawać muzykę do rozdziałów. Może nada ona takiego klimatu. Dzisiaj cover Sam'a Tsui'ego. Szczerze? Nie wiedziałam co tu dać. Wenę przyniosła mi głównie piosenka Love Drunk, jednak nie pasowała tutaj, ale naprawdę świetny utwór, posłuchajcie! :)
A słyszeliście może wczorajszą premierę We Own The Night w radiu? To dopiero coś. Już nie mogę się doczekać niedzielnego teledysku!

4 komentarze:

  1. Oj tam, nie jest taki strasznie długi, a nawet jeśli to ja lubię długie rozdziały ;p
    Rozdział nie jest nudny, a wręcz przeciwnie jest ciekawy ;)A piosnka, którą wybrałaś świetnie się z nim komponuję.
    No nic, nie pozostaje mi nic innego niż, czekać do czwartku c ;

    PS WOTN cudo *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku *o* co mogę powiedziec... ZAKOCHAŁAM SIĘ! Tak! W twoim opowiadaniu :) Piszesz świetnie. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki gładki i luźny jednocześnie. Na dodatek stworzyłaś oryginalną historię, bo pierwszy raz czytałam coś takiego :D Aly wydaje się bardzo podobna do mnie xd w sensie podobnie bym reagowała :D Dobrze, że ma przyjaciół takich jak Nath i Bird!. Coś tak czuję, że to opowiadanie będzie jednym z moich ulubionych :) Czekam na nn ^^ Weny x

    OdpowiedzUsuń
  3. To dopiero pierwszy rozdział, a już kocham to opowiadanie <3 W pewnym momencie zaczęłam myśleć, że Alya i Nath się pocałują na tym balkonie, lecz przekonałam się, iż moja wyobraźnia jest zawodna. Uwielbiam Jay'a, jest genialny :3 Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę weny <3
    ~ Co do WOTN to jest cudowna - słucham jej w kółko i nie mogę przestać :3
    W wolnej chwili zapraszam do siebie :*
    Pozdrawiam gorąco xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo... *.*
    Sądzisz że o godzinie 6 nad ranem czytałabym coś co mnie nie interusję, badx nie ciekawi ?! XD Rozdział jest taki nieziemski *__*
    Szczerze ?! Juz lubię te gołąbeczki ^^ Huhuhuhu Alhan XD

    OdpowiedzUsuń

Proszę, jeśli przeczytałeś/aś to pozostaw po sobie komentarz. Komentarze tak motywują do dalszego pisania. Dziękuję i całuję, Sue x